26 września 2015

#1 Nie bądź smutny

Nie bądź smutny – myślę, siedząc naprzeciw ciebie.
Nie odpowiadasz, nie ma powodu byś to robił. Nie słyszysz głosów w mojej głowie. Prawdopodobnie nie słyszysz wiele więcej, niż nieustająca gonitwa swoich własnych myśli. Oddychasz jakby nieco ciężej w porównaniu do wczoraj. Jakby ciążący ci na sercu kamień wzbierał na masie...
Piję kawę, która nieomal staje mi w gardle. Nie potrafię się zachować w towarzystwie smutnych osób. Czuję się obarczona ich problemami bardziej niż własnymi, ich smutek wsącza się w moją skórę, wdziera do krwiobiegu, płynie w żyłach trafiając prosto do serca.
Cerę masz niezdrowo bladą, bledszą niż zwykle. Na dolnej wardze szrama; pewnie w nocy zbyt mocno ją zgryzłeś z bólu i druzgocącego uczucia w klatce piersiowej. Nie patrzę się na twoje dłonie, chociaż mam wrażenie, że zobaczyłabym obgryzione paznokcie i ich drżenie.
Kończysz się. W wieku dzwudziestu lat. Tak mówisz.

(Co za absurd. Pierdolenie gówniarza, który myśli, że przeżył już wszystko, w rzeczywistości nie przeżył jeszcze nic.)

Piszesz coś na biurowej, żółtej karteczce. Co chwilę zerkasz, czy patrzę, a ja to robię. Dla przekory zasłaniasz ją raz co raz, odsłaniasz, nie widzę co piszesz. Odczytuję pojedyncze słowa, nie łączę ich w całość. Nie dlatego, że nie potrafię – nie chcę. Ponieważ nie wiem, czy tego ode mnie oczekujesz.
– Co tam piszesz? – pytam lekko.
– List pożegnalny.
Od wczoraj mówisz o samobójstwie. Postawiłeś na głodówkę, czyli tak naprawdę wcale nie planujesz zakończyć życia. Zeszłego wieczoru pół żartem, pół serio podsunęłam ci o niebo lepsze propozycje.
Potnij się, ale pamiętaj, żeby nie ciąć w poprzek. Przetnij żyłę wzdłuż, krew będzie lepiej płynąć.
Albo przebij tętnicę szyjną. Rozbij kubek i wbij ostrą krawędź na sztorc. Śmierć murowana.
No i masz jeszcze Port. Most nie jest wysoki, woda pewnie też za głęboka nie jest. Ale jeśli ukradniesz kotwicę ze statku i wskoczysz do wody, utoniesz. Woda zaleje ci płuca i umrzesz w pięknych męczarniach.

(Nie wskoczę za tobą, jak mówiłam. Dorzucę ci kamień.)

A na końcu zorientujesz się, że jednak chciałeś żyć.

(Skacz, czemu się powstrzymujesz? Skoro tak cierpisz, to idź, kurwa, i skacz. Ciągle to powtarzasz, więc nie pierdol, tylko to zrób. Tchórzysz? No jasne. Tchórze boją się życia w cierpieniu, ale nadal to robią. Właśnie taki jesteś. Potrafisz tylko gadać, mówić, pierdolić, gadać, i gadać i zatruwać innym dzień. Silna osoba nie daje po sobie poznać bólu. Silna osoba nakłada maskę, w oczy wsącza sztuczny blask i idzie przed siebie.
Nie jesteś silny, skoro złamała cię jakaś głupia laska.)

1 komentarz:

  1. (Skacz, czemu się powstrzymujesz? Skoro tak cierpisz, to idź, kurwa, i skacz. Ciągle to powtarzasz, więc nie pierdol, tylko to zrób. Tchórzysz? No jasne. Tchórze boją się życia w cierpieniu, ale nadal to robią. Właśnie taki jesteś. Potrafisz tylko gadać, mówić, pierdolić, gadać, i gadać i zatruwać innym dzień. Silna osoba nie daje po sobie poznać bólu. Silna osoba nakłada maskę, w oczy wsącza sztuczny blask i idzie przed siebie.
    Nie jesteś silny, skoro złamała cię jakaś głupia laska.)

    OdpowiedzUsuń